á
â
ă
ä
ç
č
ď
đ
é
ë
ě
í
î
ľ
ĺ
ň
ô
ő
ö
ŕ
ř
ş
š
ţ
ť
ů
ú
ű
ü
ý
ž
®
€
ß
Á
Â
Ă
Ä
Ç
Č
Ď
Đ
É
Ë
Ě
Í
Î
Ľ
Ĺ
Ň
Ô
Ő
Ö
Ŕ
Ř
Ş
Š
Ţ
Ť
Ů
Ú
Ű
Ü
Ý
Ž
©
§
µ
Po wielu latach Andreas dochodzi do prawdy, która wyłania się stopniowo w trakcie jego rozmyślań i poszukiwań. Zatraca się tu granica pomiędzy faktami, a konkluzjami: do końca nie wiemy, czy odkrycia Andreasa to obiektywna prawda, czy jego wyobrażenia. Na koniec zostajemy z przekonaniem, że tak faktycznie musiała wyglądać historia rodziny Lehmanów. Innej możliwości nie mamy.
Klimat powieści duszny, pełen niedomówień i wewnętrznego brzemienia skrywanej prawdy zdaje się narastać powoli. Wspomnienia płynnie przechodzą jedne w drugie, zatracając choronolgię i granice pomiędzy rzeczywistością, a subiektywnymi odczuciami.
Nie ma tutaj akcji, dialogów, jest tylko jeden wielki, wszechogarniający opis otoczenia, myśli następujących jedna po drugiej. Opis raz w pierwszej, raz w trzeciej osobie. To znowu w czasie teraźniejszym, potem w przeszłym. Opis z pozycji Andreasa, to znowu kogoś innego. Autor swoim opowiadaniem prowadzi jakby sztafetę: podtrzymuje opowieść zmieniającymi się technikami opowiadania, osobami, czasami, ale właściwa opowieść wciąż trwa nieprzerwanie.
Jakkolwiek trudna by była ta książka, to jednak uparcie chce się wiedzieć, co będzie dalej, jaka jest prawda. A jak nam będzie z tą prawdą - to już inna para kaloszy...